środa, 29 stycznia 2014

Głęboko zakorzeniony leniuszek


No właśnie... od lat borykam się z takim małym ktosiem, który zagościł u mnie i za nic w świecie nie chce się wynieść. Pan leń towarzyszy mi każdego dnia i okrutnie przeszkadza w codzienności. Im więcej mam planów, pragnień i oczekiwań od samej siebie tym bardziej jaskrawe stają się chwile spędzone na niczym. Pewnie ktoś powie, że każdemu się należy odpoczynek, z czym w zupełności się zgadzam jednak mam niesamowitą zdolność do chaosu. A właściwie to brak umiejętności zarządzania swoim czasem.

Kilka tygodni temu miałam mały kryzys, gdyż tak bardzo doskwierało mi to, że się z niczym nie wyrabiam przez marnowanie chwil. Oczywiście nie popadłam w depresję i nie załamałam rąk, tylko zaczęłam szukać pomysłów na to jak wytępić 'gada' ;) Przeczytałam kilka mądrych artykułów i zaczęłam szukać korzeni swojego problemu. Odkryłam, że wpadając w wir szybkiego życia przestaję doceniać małe momenty, które są tak istotne. Fakt, że bardzo dużo pracuję ma tu duży wpływ, a najgorsze jest to że nie mam stałego grafiku, w którym godziny pracy to blok od 8 do 15, a popołudnie to czas spędzony w domu, tylko pracuję do południa, spędzam godzinę w porywach do dwóch w domu ( w tym czasie najczęściej robię zakupy i obiad), a potem od 16.30 do wieczora znowu praca w totalnych rozjazdach. Kiedy wracam nie mam na nic siły ani ochoty. Każdy tydzień jest chaotyczny, szybki, z brakiem jakiejkolwiek regularności. Stąd, kiedy już mam chwile w domu to zwyczajnie odpoczywam i próbuję ogarnąć i spowolnić myśli.

Byłam bardzo bliska stwierdzenia, że mój leń to gigant nie do pokonania, tymczasem stwierdziłam, że to nie do końca lenistwo powoduje, że uciekają mi chwile, że wciąż nie mogę do końca ogarnąć domu, czy nawalam z wpisami na blogu. Jednak istnieje problem, który powoduje, że czuję się źle i bardzo chcę z tym coś zrobić.

Jak to zmienić? Najlepiej byłoby zmniejszyć ilość pracy ale aktualnie to trudne do wykonania (od września zamierzam to zrobić), a póki jest ja jest bardzo pomaga mi prowadzenie kalendarza i zapisywanie wieczorem, bardzo szczegółowego planu na kolejny dzień, łącznie z godzinami posiłków i menu. Oczywiście nie zawsze 100% zostaje wykonane ale na koniec dnia mam takie poczucie ogarniętego życia i pozbieranych myśli :)

Leniuszkiem też oczywiście jestem i gubi mnie bardzo przesiadywanie na necie w celu czytania Waszych blogów, ale bez tego nie umiem już żyć, a inspiracje jakie czerpię z blogowego świata są bezcenne i jak już wiele razy pisałam poprawiają jakość mojego życia :) Tak więc z tego nie zrezygnuję ale grunt to oczywiście we wszystkim zachować umiar :)

A Wy macie jakieś sposoby na walkę z lenistwem i dobrą organizację planu dnia? Przyznam, że jestem bardzo ciekawa i głodna pomysłów, bo u mnie to wciąż temat otwarty i wymagający ciężkiej pracy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz