środa, 31 grudnia 2014

Choć na koniec...


Już zaledwie kilka godzin pozostało do końca 2014 roku i stwierdziłam, że muszę napisać choć kilka słów z nadzieją, że nadchodzący rok będzie lepszy dla mojego bloga. Z każdym dniem poszerza się moja lista blogów, które obserwuję a sama nic od siebie nie daję. Zero słów, zero zdjęć, a przecież mnóstwo chęci. Tak więc coś z tym trzeba zrobić! Koniec z wszelkim zaniedbaniami! Koniec i basta! Jednym z postanowień na mojej bardzo skromnej i bardzo krótkiej w tym roku liście noworocznej jest pisać jeden post w tygodniu. Liczę, że rozpędzę się i naturalnie będzie ich coraz więcej. Ale moje minimum, myślę że bardzo realne do spełnienia to jeden mały pościk tygodniowo. Trzymajcie kciuki żeby mi się udało :)
Co do noworocznej listy, podeszłam do niej w tym roku bardzo realistycznie. Oprócz blogowego postanowienia, są jeszcze dwa. Pierwsze i najważniejsze bo ono uporządkuje mi całe życie to zacząć prowadzić organizer i planować każdego wieczoru kolejny dzień. Zakupiłam już cudowny Nasz Kalendarz (Mamy Kalendarz już wyprzedany ale Dziewczyny stworzyły świetny kalendarz na 2015 rok), wisi na ścianie i są już na nim pierwsze zapiski :) Planuję również kupno lub wydrukowanie podręcznego organizera, który będę mogła wszędzie ze sobą zabrać. To z pewnością pomoże mi okiełznać czas i może w końcu się w nim odnajdę jako mama, pani domu, nauczyciel, kobieta no i blogerka (choć z tą ostatnią jeszcze się nie utożsamiam ;)) Drugie bardzo ważne postanowienie dotyczy mojej walki o zdrowe życie. Stary rok żegnam o 9 kilogramów lżejsza, bardzo się z tego cieszę choć to kropla w morzu, ale nie zamierzam zmarnować tego sukcesu i chcę dalej chudnąć. To oznacza chodzenie na bieżni, którą szczęśliwie posiadam w domu od jakiegoś czasu, ćwiczenie z płytą, aktualnie Mel B no i zdrowe żywienie z niskim IG. Meta numer 1 maj, wtedy idziemy na komunię i marzę o tym żeby w końcu ubrać się w to co mi się podoba i dobrze czuć się w swoim ciele :)
No to trochę się rozpisałam :) Uciekam teraz szykować się na imprezę sylwestrową u znajomych i korzystając z okazji życzę Wam cudownej nocy i pięknego Roku 2015. Niech będzie wyjątkowy i pełen magicznych chwil, które wypełniają każdy dzień.

Aga

środa, 15 października 2014

O wszystkim po trochu :)

Pogoda ostatnio bardzo nas rozpieszczała i postanwiliśmy to wykorzystać w weekend, spędzając dużo czasu w pięknych miejscach na świeżym powietrzu :)




Wczoraj obchodziliśmy dzień nauczyciela, z racji tego że uczę dzieciaki, jest to dla mnie niezwykle miły dzień. Ale w tym roku najważniejszy był fakt, że Hania po raz pierwszy tak bardzo szkolnie przeżyła dzień nauczyciel i z tej okazji postanowiła przygotować prezent dla swojej pani :) Zobaczcie jak ładnie wyszedł jej witraż namalowany na szkle :)





Teraz pogoda nam się popsuła więc mam nadzieję, że częściej będę pisać o tym co u nas słychać. Dziś chciałabym napisać trochę o czasie i planach :)
Czas to coś, co najbardziej mi w życiu ucieka. Już dawno temu odkryłam, że mam problem z zagospodarowaniem go i właśnie ten fakt jest przyczyną mojego pośpiechu, nierealizowania planów i zapominania o wielu rzeczach. Dlatego też postanowiłam coś z tym zrobić i wziąć czas w swoje ręce ;) Wróciłam do zapisywania w kalendarzu planu na kolejny dzień, co niesamowicie porządkuje moje myśli i czyny, i choć nie zawsze realizuję wszystko w 100 % to realnie odczuwam poprawę jakości życia i widzę coraz więcej rozwiązań na niektóre swoje problemy :)
Jednym z nich (o którym już nie raz wspominałam) jest mój problem z wagą, który wciąż nie zostaje rozwiązany i powoduje we mnie ogromne rozdarcie i wciąż obniża samoocenę. Dlatego też postanowiłam coś zrobić i z tym. Zgłosiłam się do dietetyczki, która specjalnie do moich dolegliwości ułożyła dietę (dziś ją otrzymałam) i z racji tego, że przy mojej chorobie niezbędny jest ruch stwierdziłam, że koniec z wymówkami i muszę zacząć ćwiczyć bo to jedyna droga abym mogła cieszyć się zdrowiem. Dlatego też razem z mężem kupiliśmy bieżnię, a ja dodatkowo będę ćwiczyć z Ewą Chodakowską i Mel B. Bieżnia dotrze jutro i mam nadzieję, że od jutra rozpocznę nową przygodę o lepszą siebie, a dobrze wiem, że zmniejszenie wagi da mi zdrowie, pewność siebie, uśmiech na twarzy, lepsze samopoczucie i mam nadzieję, rodzeństwo dla Hani :)

Ściskam mocno, a pod spodem umieszczam kilka obiecanych zdjęć naukowego kącika Hani, choć jeszcze nie wszystko jest skończone i z pewnością napiszę cały post o jej pokoju :)

Tak wyglądał kącik na początku




Tak po dodaniu kropek na ścianę :)


I jeszcze druga ściana Hani pokoju ;)




niedziela, 5 października 2014

Jesiennie spowolniona

Znów przerwa była za długa i nie będę się usprawiedliwiać bo szkoda czasu ;) Ważne, że jestem i znów chcę pisać. Tydzień temu dostałam od męża na urodziny prześlicznego, małego laptopa. Mogę go zabrać wszędzie bo jest poręczny i lekki dlatego teraz z pewnością będę się tu częściej pojawiać :)

Tytuł posta jest nieco przewrotny bo u mnie jesień oznacza powrót do pracy po letnim błogostanie. I nie ukrywam, że tempo jest nieziemskie, mam ogromne tyły papierkowe, które wczoraj udało mi się odrobinę nadrobić. Mnóstwo pomysłów do realizacji, no i wciąż mało czasu.... Mimo tego w środku zwolniłam, staram się być blisko siebie i pozwalam sobie na jesienną melancholię. We wrześniu przeszłam szkolenie online dotyczące poczucia własnej wartości. Nie było ono dla mnie rewolucyjne ale pozwoliło zobaczyć na nowo ile dobra jest we mnie i jak bardzo ważne jest to, żebym w końcu pokochała siebie. Tak więc kontynuując ćwiczenie z warsztatów, zapisuję codziennie w moim notesiku 3 pozytywy na swój temat i próbuję 'odczarować' to nieszczęsne myślenie o sobie w negatywny sposób. Coby wzmocnić to działanie, czytam książki Beaty Pawlikowskiej o kodach podświadomości i próbuję przekonać moją podświadomość, że jej kody zapisane w mojej przeszłości są bardzo błędne.

Co poza tym? Hanusia jest już pierwszoklasistką :) (zdjęcia pokoju pokaże po niedzieli bo ciągle czekałam na jeden detal, którego brakowało nad biurkiem, jutro go dobieram i jak tylko zawiśnie, napiszę post o pokoju Hani :)) Muszę przyznać, że bardzo jestem dumna z mojej córeczki, bo jest bardzo dzielna i świetnie sobie radzi w szkole. Fakt, że świadomość tego, że mama jest blisko, na pewno jej pomaga, jednak na szczęście ja mam zajęcia w innym budynku i nie widujemy się co dla mnie jest wielkim plusem. Tak więc rozpoczęło się odrabianie prac domowych, nowe piosenki, pierwsze słówka po francusku i zdania po angielsku :) Bardzo się cieszę, że Hania lubi chodzić do szkoły i mocno wierzę, że będzie odnosiła w niej wiele sukcesów. Wciąż zastanawiamy się czy zapisać ją na dodatkowe lekcje tańca i plastykę, bo bardzo lubi obie dziedziny, jednak w szkole ma i taniec i kółko plastyczne, a prawie codziennie kończy zajęcia o 14.30 i widzę że jest zmęczona. Dlatego mam mętlik w głowie i nie wiem co robić.... Chyba w tym miesiącu spróbujemy z zajęciami plastycznymi i zobaczymy czy jej się spodoba i czy będzie miała siły, bo u nas pisanie literek dopiero się zacznie, gdyż dzieci nie uczą się rządowego Elementarza i program jest nieco inny ;) A kaligrafia z pewnością będzie kosztowała nas dużo sił (Hania pięknie rysuje ale lieterki póki co nie chcą takie piękne wychodzić ;))

To tyle na dziś :) Pozwolę sobie przedstawić Wam mojego nowego przyjaciela ;)




A takie jesienne klimaty robimy sobie wieczorem ;)

 

Pozdrawiam jesiennie - Aga :)
 




środa, 20 sierpnia 2014

W telegraficznym skrócie

No i znów dałam ciała... wakacje mają się ku końcowi, a ja mało co pisałam :( Chyba bardziej nadaję się do czytania niż pisania...
Właściwie wiele w te wakacje się nie działo, zorganizowaliśmy mini biwak nad jeziorem, gdzie przetrwaliśmy tylko jedną noc gdyż fala imprezującej młodzieży nie pozwalała się cieszyć urokami otaczającej nas przyrody ;) Aczkolwiek mamy na przyszłość super miejsce na jednodniowe wypady, tylko 1,5h drogi i piękne krystalicznie czyste i ciepłe jeziorko do wykorzystania :)
Zabraliśmy Hanię do nowo otwartej Energylandii, która nie powaliła nas na kolana choć urzekła nas karuzela z konikami i tam spędziliśmy najwięcej czasu, może kiedyś napiszę osobny post o moich spostrzeżeniach i wrażeniach.
Mój mąż wyrwał się na weekend w góry, a ja w tym czasie delektowałam się ciszą gdyż mamy to szczęście, że moi rodzice mieszkają w lesie i tam Hania spędza większość swoich wakacji ;)
A poza tym wielką parą idą przygotowanie do szkoły :) Biurko już stoi, półki przykręcone, jeszcze kilka detali i kącik naukowy będzie gotowy :) Oczywiście plecak, worek i cała wyprawka już z niecierpliwością czekają na pierwsze chwile w szkole ale chyba najbardziej czeka Hania :)
Na razie kilka słów bez zdjęć ale dorzucę je w najbliższym czasie :):):) I obiecuję poprawę piśmienniczą ;)

Aga

piątek, 1 sierpnia 2014

Decyzje...

Wyzwanie blogowe dobiegło końca, a mnie zostały jeszcze dwa tematy do napisania i mimo tego, że już jest po terminie napiszę je bo zależy mi żeby dokończyć to co zaczęłam. No właśnie oprócz wyzwania w mojej codzienności dzieje się sporo rzeczy, którymi chciałabym się podzielić, w mojej głowie kłębią się myśli, które również potrzebują uwolnienia przez zapisanie... Czas mija szybko, chwile uciekają, a na blogu cisza bo zebrać się nie potrafię. Ale lepszej chwili niż ta teraz już nie będzie, bo Hania u dziadków, mąż mierzy się z Tatrami, a ja z kotami zostałam w domu bo chciałam... bo potrzebuję chwili ciszy, chwili na zebranie myśli, zaplanowania kolejnych dni, posegregowania wszystkiego w szafach i bardzo się cieszę, że każdy z nas choć osobno czuje się teraz szczęśliwy. Hania bawiąc się z babcią, która poświęca jej każdą chwilę, D. gdzieś tam wysoko w górach, sam na sam ze swoimi myślami, czerpiący siłę z piętrzących się dokoła szczytów i ja w domu łapiąc ciszę za nogi i ładując akumulatory na kolejne chwile z rodziną.
I właśnie siedząc sobie tak z tymi moimi myślami, w pierwszym dniu postu warzywno-owocowego, który postanowiłam rozpocząć w celu ratowania swojego zdrowia fizycznego i psychicznego, uświadomiłam sobie na nowo jak ważne w naszym życiu są decyzje i jak jeszcze ważniejsze jest ich dotrzymanie.
Bo przecież decydując się na dziecko, musimy mu później zapewnić dobre i szczęśliwe życie rezygnując z wiele razy z siebie po to by zyskać najcenniejszy skarb, miłość naszej pociechy. Decydując się na małżeństwo, decydujemy się na życie piękne ale też często trudne, gdzie "ja" zamienia się w "my" i egoizm idzie w odstawkę, bo kiedyś podjęliśmy decyzję o "nas"... Podejmując decyzję o prowadzeniu bloga uczę się gospodarować czasem (co idzie mi fatalnie) aby pisać u siebie i zaglądać do innych. Podejmując decyzję o poście warzywno-owocowym, muszę wytrzymać kilka tygodni jedząc surowe warzywa i kilka zaledwie owoców, aby potem przejść na żywienie makrobiotyczne, zgubić kilogramy, ustrzec się przed cukrzycą i patrzeć w lustro z zadowoleniem.
Decyzja za decyzją, tylko z ich dotrzymaniem czasem ciężko bywa... Bo przecież zmęczenie daje się we znaki, bo leń rozpanoszył się w nas bardziej niż zazwyczaj, bo życie takie ciężkie i przecież nas nie rozpieszcza... Tylko sęk w tym, że to nasze decyzje i to od nas zależy czy i w jaki sposób ich dotrzymamy. Piękne życie jest na wyciągnięcie ręki, nasze szczęście jest w naszych rękach, a każda dobra decyzja powoduje, że wszystko nabiera jeszcze większego sensu, szczególnie gdy pozostajemy wierni sobie i dotrzymujemy tego co postanowiliśmy.


Mam nadzieję że najbliższe dni będą obfite w posty i nadrobię wiele zaległości, postaram się dotrzymać danemu sobie słowa ;)



wtorek, 22 lipca 2014

10 rzeczy, które lubię i 10 rzeczy, których nieznoszę.... Dzień 3 wyzwania

Mimo przerwy w blogowaniu kontynuuje wyzwanie, bo zwyczajnie chcę je dokończyć. Nie pisałam w zeszłym tygodniu bo spontanicznie wyjechaliśmy na biwak ale o tym napiszę osobny post :)

10 rzeczy które lubię:
1. Przede wszystkim uwielbiam wręcz marzyć i czasem wydaje mi się, że dzięki temu mojemu odrywaniu się od rzeczywistości i projektowaniu różnych rzeczy w głowie, lepiej mi się żyje, tym bardziej że większość moich marzeń się spełnia :)
2. Lubię się śmiać.
3. Lubię baaardzo spędzać czas z moim mężem i moją córką.
4. Lubię wstawać wcześnie rano i dobrze wykorzystywać każdą chwilę, wtedy czuję satysfakcję.
5. Lubię, choć bardzo z tym walczę, cole zero ;p
6. Lubię czytać dobre książki.
7. Lubię myśleć o tym jak urządzę nasz dom.
8. Lubię czuć się dobrze sama ze sobą.
9. Lubię spotykać się z ludźmi.
10. Lubię inspirować się czytając inne blogi :)

Nieznoszę:
1. kiedy czas ucieka mi między palcami.
2. mojego lenistwa
3. kiedy się złoszczę na moją córkę
4. bać się
5. patrzeć w lustro
6. bałaganu, który ciężko mi ogarnąć
7. bezradności
8. kiedy gaśnie we mnie nadzieja
9. być oszukiwana
10. czuć się nieważna....



czwartek, 17 lipca 2014

Dlaczego bloguję...Drugi dzień wyzwania

To pytanie zadawałam sobie od kilku miesięcy i sama nie wiem czy do końca potrafię na nie odpowiedzieć... Zaczęłam blogować bo bardzo fascynuje mnie ten świat, ludzie którzy go tworzą. Poza tym bardzo lubię pisać, tyle że w momencie gdy zaczęłam już to robić okazało się, że wcale nie jest tak prosto.
Pierwszą przeszkodą był brak aparatu (tak wtedy myślałam), kiedy już go dostałam okazało się, że nie mam nawyku łapania chwil. Ale nie poddawałam się i doszło do tego, że przestałam pisać na blogu ale za to częściej robiłam zdjęcia.

Zaczytywałam się godzinami w blogi które mnie zachwycały i były to najczęściej blogi wnętrzarskie i te opisujące codzienne życie, trochę zabaw z dziećmi, trochę gotowania, wspólne wypady itp. Wtedy odkryłam, że chyba nie do końca mam o czym pisać bo moje życie jest takie nijakie, nudne mało aktywne. To był kolejny krok bo okazało się, że blogowanie zmienia jakość mojego życia, że więcej mi się chce i jestem bardziej twórcza w swojej codzienności.

Potem odkryłam, że bardzo dobrze pisze mi się o moich uczuciach, o tym co nosze w sobie i blog zaczął w mojej głowie jawić się jako wirtualny pamiętnik.

Wszystko to są bardzo świeże przemyślenia bo wciąż nie określiłam swojego kierunku blogowego. Chyba nawet trudno mnie określić blogerką jednak bardzo chcę nią być. Bardzo chce zatrzymywać chwile, opowiadać o tym co mnie zachwyciło albo gdzie spędziliśmy cudowny weekend. Chcę pisać o budowie naszego domu i spełnianiu marzeń. Bardzo chcę aby nasze gniazdko było moim wirtualnym domem, w którym będę mogła ugościć wszystkich tych, którzy zechcą tu wejść, morzem wartościowych słów, pięknymi zdjęciami i moim wnętrzem przelanym w słowach na pulpit komputera :)



wtorek, 15 lipca 2014

Historia nazwy mojego bloga...

Z racji tego, że małymi kroczkami wracam do blogowania, postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu blogowym "Pięć dni do lepszego bloga" zorganizowanym przez Urszulę z bloga www.senmai.pl :)

W pierwszym dniu wyzwania moim zadaniem jest napisać jak powstała nazwa mojego bloga :)

Historia nie jest długa, pierwsze co przyszło mi do głowy to nasze nazwisko, które jest dość wdzięczne i bardzo je lubię - Gołąbek :) Zaczęłam szukać wokół tej nazwy, najpierw był pomysł na gołębnik, gołębniczek ale jakoś mi to nie leżało. Od gołębnika przeszłam do gniazda, a że w tamtym czasie kupiliśmy działkę i realnie zaczęliśmy planować budowę domu, który będzie spełnieniem naszych marzeń, stwierdziłam że będę pisać o naszym gniazdku, tym które już mamy jako rodzina i tym, które będziemy wić :) A że szybko to nie będzie szło dlatego dodałam krok po kroku, bo wszystko w życiu dzieje się krok po kroku... :)


piątek, 11 lipca 2014

Wakacje czas zacząć!

Wczoraj popołudniu zdałam egzamin i zostałam nauczycielem mianowanym: ) Jestem szczęśliwa, że mam to za sobą i że dobrze mi poszło. Atmosfera była bardzo miła, a pytania cudowne: ) Tak więc dziś oficjalnie rozpoczynam wakacje. Mam mnóstwo planów, o których pewnie będę stopniowo pisać.

Również mój blog woła o zmianę banera i szereg wpisów na które już mam pomysły: )

Tak więc rozluźniona, pełna pozytywnej energii i z głową pełną marzeń i nadziei wyruszam w wakacyjną podróż : )

Dziś Hanusia wróciła od dziadków i taka piękną lilię dostałam za zdany egzamin: )


poniedziałek, 7 lipca 2014

Kolejny dzień lipca

Ja dziś od rana sprzątam, a później zabieram się do nauki bo egzamin już w czwartek ;) Hanusia spędza ten tydzień u dziadków w lesie, a mnie towarzyszą koty, które leniuchują w ten upalny dzień.






Dobrego dnia :)

sobota, 5 lipca 2014

Mini SPA

Cudowne są wakacje i lato takie ciepłe i zielone. W prawdzie wczoraj wylądowałam na ostrym dyżurze bo coś mi się w dłoni zerwało i nie mogłam nic nią zrobić. Ale na szczęście za kilka dni ma być już dobrze, a dzisiejszy dzień na łonie przyrody u moich rodziców, z Hania która zrobiła swoim stopom urocze mini SPA, było cudownym uwieńczeniem dość trudnego tygodnia : )







czwartek, 3 lipca 2014

W pętli samotności

Trochę niewakacyjny dziś post, ale nastrój mam kiepski i na poziomie mojego żołądka odzywa się mnóstwo lęków starych i nowych. Dlaczego? Może zacznę od początku...

Mniej więcej od 6 roku życia towarzyszyła mi nadwaga, której mimo tego że niewiele jadłam i byłam dość ruchliwym dzieckiem, nie mogłam się za nic pozbyć (dziś wiem, że to insulinoooporność ale całe swoje życie żyłam w nieświadomości). Jak to w życiu bywa w związku z kilogramami nie byłam gwiazdą w klasie ani na podwórku, choć nie powiem dzieci mnie lubiły i miałam sporo znajomych. Jednak to co najważniejsze w domu rodzinnym nikt nie mówił mi że jestem ważna, ładna, mądra itp. Musiałam sobie jakoś rekompensować te braki wśród znajomych, ale oni nie byli w stanie zaspokoić głodu miłości jaki w sobie nosiłam. I tak dorastałam wciąż zdana na siebie z milionami kompleksów, niskim poczuciem wartości i bardzo słabą wiarą w swoje możliwości. I wszystko byłoby do przeżycia gdyby nie fakt, że ten ogon ciągnie się za mną do dziś i nie znalazł się jeszcze nikt kto pozwoliłby mi odpocząć od tego okrutnego lęku, który w sobie noszę. I wiem, że dopóki sama siebie nie pokocham nic się nie zmieni, jednak więzienie którym jest moje ciało i wieczne upadki w dążeniu do zrzucenia ogromu moich kilogramów ściągają mnie mocno w dół. A świat ten daleki i ten który jest blisko mnie wciąż krzyczy swoimi spojrzeniami, a ja nie mogę patrzeć w lustro i tak bardzo potrzebuję kogoś kto mi powie widzę w Tobie piękno, pomogę Ci przejść tą drogę, wierzę, że mimo wielu upadków w końcu osiągniesz sukces...

 Jednak dobrze wiem, że skoro umiem liczyć muszę liczyć na siebie i wierzę mimo wszystko, że w końcu mi się uda. I dobrze wiem, że dziś tysiące ślicznych i szczupłych kobiet mogłoby napisać pod tym postem, ja nie mam twoich kilogramów a też czuję się samotna i niedoceniona, i pewnie niewiele się zmieni w moim zewnętrznym świecie jak będę ważyć 40kg mniej ale wiem, że jest mi to potrzebne aby przetrwać kolejne lata bo wysiadam psychicznie i kłóci się we mnie ta część która wie, że mam w sobie dużo piękna, z tym który nie widzi we mnie nic dobrego.

Marzę o tym żeby odpocząć, żeby uwolnić się z tej pętli poczucia że we wszystkim jestem sama...



Musiałam to z siebie wyrzucić, tym bardziej że wczoraj coś mi się stało w rękę i nie mogę nic w nią wziąć, a to oznacza że moje plany na chodzenie z kijkami legną w gruzach. Dziś pojadę na ostry dyżur i mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko wrócę do pełni sił...

Wakacyjne pierwsze kroki

Z racji egzaminu, który czeka mnie za tydzień nieśmiało stawiam kroki w wakacyjnej czasoprzestrzeni. Mam tyle planów na te wakacje, tyle książek do przeczytania i szaf do posprzatania ;) Z racji tego że kiedyś uczyłam dzieci metodą Helen Doron, planuję w końcu pobawić się w angielski z Hania bo od września pierwsza klasa, a w niej cztery godziny angielskiego tygodniowo i jedną francuskiego : ) Chciałabym też bardzo nadrobić moje blogowe zaległości, pokazać nasz nowe gry, książki i Hani kącik do nauki.
Tymczasem spotykamy się ze znajomymi, a wczoraj byłyśmy razem w kinie na Rio 2. Bardzo nam się podobał film, a najbardziej cudowne papugi : )


Życzę wszystkim dobrego, słonecznego dnia.: )

wtorek, 1 lipca 2014

Czas na powrót

Strasznie długo mnie nie było ale maj i czerwiec zaskoczyły mnie totalnie ilością pracy. Jedyne na co sobie mogłam pozwolić to podczytywanie ukochanych blogów na telefonie bo nawet nie miałam czasu na włączenie laptopa (pomijając fakt, ze mój osobisty się zepsuł: ()
Od piątku upragnione wakacje choć na odpoczynek w pełni jeszcze chwilkę poczekam, gdyż 10 lipca mam egzamin na nauczyciela mianowanego i trochę pracy przede mną ;) Jednak mam nadzieję, że uda mi się wpadać teraz częściej i nadrobić blogowe zaległości : )


środa, 16 kwietnia 2014

Wiosenne przemyślenia

Dawno nic nie pisałam, częściowo tradycyjnie z braku czasu, jednak trochę też celowo, bo zastanawiałam się nad ideą mojego bloga. Po co w ogóle go piszę? Po to by być czytaną? Nie koniecznie. Bo wolę elektroniczną wersję 'pamiętnika'? Nie do końca...I zadając sobie tego typu pytania wróciłam do początku, przypomniałam sobie czemu miał służyć mój blog. Mianowicie miał mi pomóc zatrzymać chwile i mobilizować mnie do bardziej kreatywnego życia. Wielu chwil w ostatnim czasie nie zatrzymałam na blogu, ale mam je w sercu i kilka w aparacie :) Na pewno się nimi podzielę :) Mam nadzieję, że teraz będzie mnie więcej bo mam troszkę do opowiedzenia i pokazania :)



niedziela, 2 marca 2014

Cudowna niedziela

Zaczęła się cudownie bo w końcu się wyspałam :) Kilka godzin później dowiedziałam się, że pierwszy raz w życiu coś wygrałam :) I to nie byle co, bo grę w konkursie u Izy z Domowego zakątka. Strasznie mnie to ucieszyło :) Na pewno napiszę o grze jak tylko do mnie dotrze i w nią zagramy :)
Popołudniu planowaliśmy wyrwać się do lasu ale zdecydowaliśmy, że pójdziemy na spacer w mieście i wpadniemy do mojej ukochanej kawiarni Home Sweet Home, na pyszne ciacho ;) Kawiarnia jest niezwykła z wielu różnych powodów, po pierwsze jest w niej jak w domu, po drugie spaceruje po niej piękny czarny kot (choć dziś akurat się schował), po trzecie jest również niezwykłym sklepem w którym można kupić cudowne rzeczy do domu, a po czwarte można tam zjeść pyszne domowe wypieki (szczególnie polecam bezę) i napić się gorącej czekolady z prawdziwego zdarzenia. Panuje tam niezwykły klimat i aż nie chce się stamtąd wychodzić :) Nie będę więcej pisać tylko pokaże Wam zdjęcia, bo próbowałam dziś uchwycić cudowny klimat tego kawiarnio-sklepu :)


























Trochę ich jest ;)
Udanego nadchodzącego tygodnia :)