środa, 25 grudnia 2013

Schorowane święta

Chyba wszystkim święta kojarzą się ze spotkaniami rodzinnymi, radością, blaskiem zapalonych świec czy ciepłem rozpalonego kominka. Nawet jeśli nie doświadczył tego osobiście, to mógł to zoabaczyć w masie filmów o świątecznej tematyce.

Mnie osobiście spotkania rodzinne nie kojarzą się dobrze, często opatrzone były nie koniecznie miłymi rozmowami dorosłych  i ogólnie bardziej cieszyłam się gdy się kończyły. Oczywiście zawsze marzyłam żeby w przyszłości wszystko wyglądało zupełnie inaczej, żeby w moim domu święta miały inny klimat, wymiar i żeby dla mojego dziecka były magicznym i wyjątkowym czasem. Małymi kroczkami każdego roku jest coraz lepiej bo im więcej w sobie porządkuję i odkrywam tym więcej zmieniam w swoim życiu i coraz łatwiej przychodzi mi stwarzanie czegoś nowego zupełnie innego niż to czego doświadczyłam w przeszłości. I nie chciałabym tu być źle zrozumiana, bo co roku w moim domu była choinka, pyszne dania i prezenty ale nie było atmosfery, nie było kolędowania, nie było spędzania czasu razem bo był szklany ekran i to on  wypełniał cały czas. U nas jeszcze nie jest idealnie i pewnie nigdy nie będzie ale jest coraz więcej elementów, które tworzą świąteczną atmosferę i wywołują uśmiech na twarzy ;)

Jakimś dziwnym trafem już drugi rok z rzędu chorujemy w święta... Mnie jelitówka złapała w piątek popołudniu i tak bardzo wymęczyła że przez trzy dni dochodziłam do siebie. Oczywiście odbiło się to na przygotowaniach do świąt, bo nie miałam sił żeby sprzątać czy gotować i musiałam sobie pewne rzeczy odpuścić. W poniedziałek wirus złapał Hanusie i D. ale na szczęście w bardzo mikrym wymiarze i szybko się to skończyło. Nie mniej jednak do dziś nie wszystko jest wysprzątane (zrobię to po świętach ;)), z niektórych potraw zrezygnowałam no i nie pojechaliśmy na Wigilię do moich rodziców, a dziś do domu mojego męża. I można by pomyśleć że to smutne, bo my z Hanią mamy katar a D. wciąż problemy żołądkowe ale ja się cieszę, że jesteśmy razem :)

Wczorajszy dzień można by nazwać anielskim ponieważ od południa co jakiś czas Aniołek zostawiał Hani jakiś prezent pod choinką, była tak zaskoczona, że aż tyle prezentów dostała, że już wieczorem podchodząc pod choinkę mówiła głośno "Aniołku już mi nic nie przynoś bo to za dużo" ;))) Oczywiście prezentami zaraz się bawiła a my razem z nią. Tak wiec budowaliśmy domek z klocków, graliśmy w grę "Zgadnij kto to", robiliśmy pieski z piankoliny, oglądaliśmy książeczki, a dostała ich aż 8 ;)))) (będzie co czytać w zimowe wieczory) no i bardzo podobała jej się gra w klasy, którą możecie zobaczyć na zdjęciach, bo posłużyła nam jako dywanik w czasie małej świątecznej sesji :)

Myślę, że warto nawet w trudnych momentach, takich jak choroba szukać światełek, które przynoszą radość. Życzę wszystkim radosnego świętowania i samych ciepłych chwil w gronie rodzinnym.

 Nasz Bonuś świątecznie ;)

Świąteczna księżniczka :)







I nasze koteczki :)






wtorek, 24 grudnia 2013

Czas radości

W końcu nadszedł ten wytęskniony czas :) W prawdzie powitałam go okrutnym rotawirusem, który straszliwie mnie wymęczył ale i tak niesamowicie się cieszę, że w końcu są upragnione święta, że mogę spędzić czas z rodziną i nareszcie nie muszę się nigdzie spieszyć. Wenę do pisania mam dzis kiepską ale troszkę zdjęć powrzucam :) Oczywiście życze wszystkich zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :) Jutro siedzimy w domu to napiszę troszkę więcej.

Nasze pierniczenie :)






wtorek, 17 grudnia 2013

Grudnioexpres

Nawet nie wiem kiedy mineło 17 dni grudnia! Czas leci jak rakieta, a ja nie nadążam... Czytam sporo postów ale zupełnie nie mam czasu na robienie zdjęć i pisanie :(

Na szybko wpadam donieść, że żyję :) Jestem po wywiadówkach w szkole, żółwimi krokami ogarniam dom na święta, wzbogaciłam się o kilka fajnych rzeczy ( o nich mam nadzieję wkrótce ;)), dziś kupiłam choinkę i kombinuję co położyć na dno koszyka,  żeby woda z doniczki nie lała się na podłogę ;) No i to co najważniejsze to w grudniu otworzyliśmy sklep internetowy z zabawkami dla dzieci ;) Bardzo się cieszę, że w końcu podjęliśmy tą decyzję. Wszystko jeszcze mocno raczkuje ale plany są spore i po nowym roku będziemy je stopniowo realizować :) Gdyby ktoś chciał zerknąć to serdecznie zapraszam na stronę www.bebelandia.pl :)

Dodam jeszcze, że w tym roku pierwszy raz udało mi się rozpocząć kupowanie prezentów dla Hani pod choinkę już w listopadzie i dzięki temu mam ich całkiem sporo, a wśród nich trochę ślicznych książeczek, które kupiłam dzięki recenzjom Izy z Domowego Zakątka :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Małe tęsknoty

Bardzo często spędzam czas (według niektórych tracę...) na zaczytywaniu się w przeróżne blogi. Poruszają mnie wszystkie opowieści, o rodzinnych tradycjach, o tym jak bardzo rodzinne i pełne ciepła były zawsze święta wielu z was. Podziwiam zdjęcia, to że tak bardzo dokumentujecie każdą bardziej i mniej ważną chwilę. Tyle ciepła bije z wielu blogów i tak piękne życie opowiadają.




Ja nie za bardzo miałam z czego czerpać jeśli chodzi o korzenie rodzinne. W domu było dużo telewizora, mało ciepła i zupełnie nie pamiętam wspólnego celebrowania chwil. Jedyne co pamiętam to moje ogromne pragnienie, żeby stworzyć inną rodzinę, żeby żyć inaczej, pełniej, radośniej. Podglądałam różne rodziny bo nie do końca wiedziałam czego pragnę i za czym tęsknię, i prawdę mówiąc dopiero w blogowym świecie zobaczyłam to co rozgrzało moje serce, co było strzałem w dziesiątkę.Chciałam żyć inaczej, ale nie wiedziałam jak. Może ktoś stwierdzi, że to dziwne ale właśnie czytając blogi różnych kobiet, zaczęłam czerpać wzory i brać z nich przykład, dodatkowo uruchomiło się całe moje uśpione JA. Mam więcej pomysłów, bardziej ogarniam rzeczywistość, żyję bardziej świadomie. Jeszcze nie wszystko jest tak jak bym chciała, jeszcze dużo muszę się nauczyć i wiele swoich pomysłów wcielić w życie. To co się nieustannie dzieje to moje dojrzewanie do wielu decyzji i nieustannie rosnące pragnienie życia w pełni, z uśmiecham na twarzy, z dala od pustego i biernego życia.

Czuję, że moja księga życia dopiero teraz powoli zaczyna się zapełniać :)




niedziela, 1 grudnia 2013

Gdy adwentowy wieczór nadchodzi...

I w końcu nadszedł grudzień. Czy lubię zimę? Bardzo, gdy pada śnieg i mogę na to popatrzeć przez okno ;) Ogólnie zdecydowanie bardziej lubię inne pory roku :) Jednak Święta Bożego Narodzenia sprawiają, że grudzień staje się wyjątkowy i taki właśnie zasiedziany w domu, z zapachem pieczonych pierniczków, z czerwienią dekoracji, podgrzewającą świąteczną temperaturę i małymi płomieniami świeczek tlącymi się w różnymi miejscach domu. Na dodatek ten blog i Wasze blogi powodują, że chce mi się bardziej, że chce mi się więcej, że w mojej głowie trwa nieustanna burza mózgu co sprawia, że częściej się uśmiecham :)

Pisałam ostatnio, że zrobiłam zakupy w Tchibo i na szczęście paczka dotarła na czas, dzięki czemu mamy piękny kalendarz adwentowy (pierwszy raz nie gotowiec z czekoladkami w środku) :) Moim zdaniem jest pięknie wykonany, kieszonki na niespodzianki są dość pojemne no i przede wszystkim pięknie się prezentuje. Bardzo chciałam żeby wisiał w pokoju Hani i choć początkowo miejsce wydawało mi się mało szczęśliwe, to teraz sądzę że lepszego być nie mogło.Kalendarz będę uzupełniała każdego dnia ponieważ nasza ciekawska córka chciała wyciągnąć wszystkie niespodzianki naraz :) W rezultacie czuję się jak święty mikołaj, który zakrada się nocą do pokoju i wsuwa maleńki prezencik do kieszonki w kalendarzu :) Hania dziś po przebudzeniu od razu pobiegła zobaczyć co kryje się pod jedynką :) Z resztą same zobaczcie :)





A taka niespodzianka czekała dziś na naszą córkę :) Zdradzę Wam, że numer 2 będzie krył coś słodkiego ;)
Wspominałam również, że oprócz kalendarza kupiłam w Tchibo coś więcej :) Są to dwie cudowne puszki na pierniczki i ciasteczka. Jestem nimi zachwycona! Jedna jest naprawdę spora, druga nieco mniejsza ale również praktyczna. Kolory i wykonanie piękne :)



Oczywiści Bono zainteresowany zdjęciami również pozował ;)
Pokażę Wam jeszcze nasze adwentowe świece, zrobione dziś bardzo na szybko trochę kiepsko widać ale do świec w kolorze ecru dokleiłam drewniane reniferki kupione w Rossmanie, zdjęłam im zawieszki i ponumerowałam flamastrem ;) Renifery są białe z lekkim złoceniem )Nie są one spełnieniem moich marzeń i coś czuję, że pozmieniam co nieco, lub wszystko w tym tygodniu, tylko muszę wybrać się na małe zakupy :) Póki co prezentują się tak

No to dziś poszalałam :) życzę miłego oglądania, a przede wszystkim radosnego Adwentu. Niech to będzie wyjątkowy czas! Pełen zapachów, ciepła i uśmiechów :)



niedziela, 24 listopada 2013

Szybka relacja z tego co u nas

Od kilku dni zbieram się do napisania posta i coś mi nie wychodzi ;) Wczytuję się w Wasze recenzje, opisy, podziwiam zdjęcia i pomysły. Złapałam się na tym, że odkładam każdy post z powodu braku zdjęć (mój aparat w telefonie robi średnie i wciąż mam za mało miejsca na karcie więc nie zachęca mnie to do robienia. Lustrzanka męża jest ogromna, ciężka i nie umiem się nią obsługiwać, dlatego mam obiecany mój własny osobisty aparat na gwiazdkę <3 Już wiem że mój gwiazdor może zapukać chwilę po świętach ale będę czekać cierpliwie ;) Póki co planuję dokupić kartę pamięci do mojego telefonu i chcę wyrobić w sobie odruch chwytania chwil :) Mam nadzieję że wkrótce będę mogła pokazać te najcudniejsze na swoim blogu :)

Tymczasem krótka relacja z tego co u nas. Hania straciła swojego pierwszego mleczaka! Przez przypadek odkryłam, że wyrósł jej całkiem spory stały ząbek, mleczak ani trochę się nie ruszał. Tak więc zaliczyłyśmy wizytę u dentysty i nie obyło się bez wyrwania ze znieczuleniem. Ku mojej wielkiej radości Hania była prze szczęśliwa (nawet po wyrwaniu ;)), a wiedząc że wieczorem mamy wizytę u naszej Pani dentystki, co chwilę pytała kiedy  idziemy, rzucała mi się na szyję i dziękowała że idzie do dentysty! Oby jej tak zostało. Oczywiście poinformowana przez dzieci z przedszkola, opowiadała o zębowej wróżce, która przyjdzie w nocy i zabierze jej ząbka a zostawi pieniążka. Osobiście mam sceptyczne podejście do takiej formy "nagradzania" dziecka za utratę mleczaka ale widząc jak bardzo czeka na ten moment stwierdziłam, że daruje jej teraz tłumaczenie, że to ja chcę dać jej nagrodę bo jestem z niej dumna. Po wizycie u pani dentystki Hania zdradziła mi że bardzo chce tą nagrodę ale nie chce tracić zęba. Więc napisałyśmy krótki liścik do wróżki z prośbą by nie zabierała ząbka Hani ;) Dzięki temu spokojnie usnęła :) Teraz planujemy kupić jej pod choinkę elektryczną szczoteczkę do zębów żeby jeszcze lepiej pielęgnowała swoje ząbki :) Tu są dowody na brak zęba :)

Zdjęcie przed wyrwaniem :)
Jak widać zęba brak i pełnia szczęścia :):):)


Nie wiem jak u Was ale w naszej okolicy panuje angina i własnie dopadła Hanię, więc mamy weeknd pod znakiem prawie 40 stopni gorączki, a jutro wybieramy się do lekarza bo pewnie bez antybiotyku się nie obejdzie :(
Żeby osłodzić Hani życie upiekłam wczoraj babeczki z nadzieniem jabłkowym i ciasteczka owsiane inspirując się przepisami z bloga Ushii. Wyszły pyszne więc serdecznie polecam ale niestety nie zrobiłam zdjęć...

Od jutra chcę jeszcze bardziej ogarnąć swój czas. Planuję kilka zmian i rozpoczęcie kilku nowych przedsięwzięć :)
Po niedzieli spodziewam się paczki z Tchibo z kalendarzem adwentowym i jeszcze czymś ale o tym w kolejnym wpisie :) Lecę czytać Hani cudną książeczkę, której recenzję też już przygotowuję :)

Życzę Wam wyjątkowego niedzielnego wieczoru i niezwykle miłego poniedziałku :)
a.


poniedziałek, 11 listopada 2013

Kilka słów o sobie...

Tak sobie dziś pomyślałam, że jeszcze się nie przedstawiłam i nic więcej o sobie nie napisałam :) Jak widać mam na imię Agnieszka. Jestem żoną Daniela, mamą Hani i nauczycielką języka angielskiego. Mam również przyjemność być opiekunką dwóch przecudnych kotów brytyjskich Lilu i Bono.
Ogólnie żyjemy w dość szybkim tempie, a ja każdego dnia marzę o tym żeby ono zwolniło. Czasem śmieję się, że czekam aż mój mąż zbije fortunę, a ja wtedy odpocznę, zajmę się urządzaniem naszego nowego domu, który aktualnie jest w planach, wychowywaniem dziecka i stwarzaniem pięknych chwil, które będą dawały mnóstwo radości i szczęścia. Póki co nic nie zapowiada żebyśmy mieli stać się milionerami ;) dlatego odkąd odkryłam świat blogów uczę się jak żyć pełniej, lepiej i być szczęśliwą. Być może dziwnie to brzmi ale takie są fakty, że od kilku lat odkrywam w sobie coraz więcej potencjału, możliwości, coraz bardziej czuję się kobietą i potrafię wsłuchiwać się w samą siebie. Wcześniej żyłam w dość dużej nieświadomości siebie, w ogromnym zakompleksieniu z wielkim pragnieniem życia inaczej niż przeciętny Kowalski, ale z brakiem pomysłów jak to życie przeżyć. Teraz czuję się dość raczkująco, ale niezwykle mnie cieszy każda zmiana w moim życiu i każdy pomysł który wcielam w życie nie oglądając się na nikogo.
Blogujące mamy, ich pomysły na spędzanie czasu z dziećmi, na urządzanie domów, przyrządzanie potraw pokazały mi że z życia można wycisnąć 150% i każdego dnia odkrywać ogromną pasję w wykonywaniu zwykłych codziennych czynności. Moim dość sporym problemem jest lenistwo. Potrafię spędzić czas na robieniu niczego i walka z tym stanowi dla mnie wielkie wyzwanie. Dlatego szukam pomysłów na spędzanie czasu z rodziną an urządzeni naszego gniazdka i choć czasem nasze dni bywają dość monotonne bo mnie się nie chcę albo rodzina nie współpracuje to jest coraz lepiej. Nie będę ukrywać że prowadzenie bloga jest dla mnie nie tylko przyjemnością (bo bardzo lubię pisać) ale i mobilizacją w szlifowaniu swojego charakteru :) Bardzo się cieszę że kiedyś, jakieś 5 lat temu trafiłam na Blog o poranku (wtedy miał inną nazwę) i osoba Magdy powaliła mnie na kolana. Dzięki niej zachciałam być lepsza, ale dopiero niedawno uwierzyłam, że też mogę i potrafię tak żyć (kiedyś była to dla mnie bajka, bardzo odległa i dość abstrakcyjna). Potem zaczęłam odwiedzać inne blogi i tak mi zostało, inspiruję się każdego dnia. Marzę o kursie krawieckim, o nauce robienia na szydełku o wielu różnych rzeczach i mam nadzieję, że treść mojego bloga też kiedyś będzie dla kogoś inspirująca :):):)



niedziela, 10 listopada 2013

Święta tuż tuż?

Nie da się ukryć, że ten tydzień w domu dobrze mi zrobił. przede wszystkim odpoczęłam, wyspałam się i nadrobiłam sporo domowych zaległości :) Od środy znów zacznie się gonitwa codzienności ale jakoś mnie nie przeraża i czuję się do niej przygotowana, choć jeszcze przede mną dwa cudowne dni w domu, no w sumie 1,5 bo we wtorek popołudnie będzie już pracujące... Ale w sumie nie o tym chciałam pisać ;)

Uległam dziś świątecznemu nastrojowi... w sumie nie do końca świątecznemu, choć myśli o świętach też dziś pojawiły się w mojej głowie.Lecz zatrzymałam się dłużej nad tematem Adwentu. Już za trzy tygodnie rozpocznie się ten wyjątkowy czas. Do tej pory wrzucona w wir pracy budziłam się tydzień przed świętami kupując prezenty na ostatnia chwilę i planując świąteczne menu na kolanie. Postanowiłam, że  w tym roku nie dam się i już teraz zacznę planować, szykować i kupować :)
Dlatego też zaczęłam dziś myśleć o adwentowych świecach i dekoracji domu oraz adwentowym kalendarzu. Przeszukałam internet i jestem pod wrażeniem pomysłów tych gotowych do kupienia  tych do samodzielnego zrobienia. Jeszcze nie wiem na co się zdecyduję ale pokażę Wam kilka zdjęć kalendarzy, które spodobały mi się najbardziej :)

Ten w Tchibo bardzo mi się podoba i mocno się nad nim zastanawiam http://www.tchibo.pl/kalendarz-adwentowy-p400022077.html, jest jeszcze jeden ale niestety już wykupiony bądź jeszcze nie było dostawy w każdym razie nie da się wkleić ani zdjęcia ani linka.

Znalazłam też kilka na allegro http://allegro.pl/kalendarz-adwentowy-rekawiczki-skandynawski-wzor-i3677339555.html, http://allegro.pl/kalendarz-adwentowy-wiaderka-nowy-i3680640890.html, taki słodki już gotowy http://allegro.pl/kalendarz-adwentowy-kinder-z-niemiec-slask-i3686041721.html. Te mi wpadły w oko ale przyznam szczerze że ceny zaporowe więc jeszcze zobaczę czy nie spróbujemy zrobić czegoś własnymi rękami :) Na przykład taki...

A jakie Wy macie pomysły? Kupujecie gotowe kalendarze czy robicie razem z dziećmi? :)

wtorek, 5 listopada 2013

Zamyślony listopad

Zadumę listopadową rozpoczęliśmy chorobowo, tak więc czasu na myślenie i szukanie inspiracji mam mnóstwo :) Tak sobie myślę, że w moim ostatnim zalataniu takie tygodniowe L4 jest wręcz zbawienne :) Na dodatek Hanusia wygląda na zdrową ale z racji tego że przez weekend mocno gorączkowała i ma dość osłabiony organizm, lekarz nie pozwolił jej chodzić do przedszkola. Podsumowując mam sporo czasu na bycie w domu z córcią i ogarnięcie przy okazji siebie i swoich spraw.
Kilka dni temu Madzia z Bloga o poranku napisała listę jesiennych postanowień. Bardzo spodobał mi się ten pomysł i zapisałam również swoją ;) Jest dość długa ale podzielę się choć niektórymi punktami :)
1. Wracam do ćwiczeń, a ponieważ nie mam jak chodzić znów na siłownię, więc raz dziennie będę ćwiczyła 30min z Ewą Chodakowską i 15 min na wybrane części ciała z Mel B :)
2. Ponieważ plan dnia mam niezwykle napięty i przez ostatnie 2 miesiące zaniechałam kontroli tego co wkładam do ust, dlatego już za kilka dni rozpoczynam 10 dniowe oczyszczanie organizmu (napiszę o tym osobny post ;)) a po nim wracam do diety. Pierwsza meta to święta i sylwester, kolejna to Wielkanoc, następna i mam nadzieję że ostatnia to wakacje. Kilogramów do zrzucenia całe mnóstwo bo minimum 40 więc będę zdawała relację z tego jak mi idzie ;)
3. Z racji diety wracam do brania suplementów diety, witamin, magnezu, picia pokrzywy i planuję rozpocząć picie drożdży w celu wzmocnienia włosów i paznokci ;)
4. Będę w tygodniu szukała jak najwięcej czasu na zabawy z Hanusią. niestety bardzo często zdarza się że mam zajęcia do południa i po południu ale spróbuję nad tym zapanować, a małe chwile wolnego dać Hani wbrew zmęczeniu.
5. Zacznę robić w piątki wieczorem dokładne opracowywanie zajęć na cały tydzień, będzie mi lżej w tygodniu, będę miała więcej czasu dla Hani i wolniejsze wieczory (choć ostatnio wieczorów nie mam bo jestem tak zmęczona że odpadam i często przed 21 już śpię :( )
6. Jak tylko zorganizuję czas chcę wrócic do czytania książek wieczorami, a czeka ich niezły stosik.
7. Zrobię grafik sprzątania, bo przy dwóch kotach dokładne oganięcie domu w sobotę nie starcza i muszę w swój plan wpisać codzienne odkurzanie (albo oddam ten przywilej mężowi ;)). Bardzo bym też chciała każdego dnia dokładniej ogarnąć jedno pomieszczenie w domu, czyli np w poniedziałek myję łazienkę, we wtorek Hani pokój itp (ale nie wiem co mi z tego wyjdzie bo wiadomo że większość pomieszczeń i tak sprzątam codziennie z różnym skutkiem ;))
8. Ponieważ jakoś ostatnio dość sporo finansów pożerają nam rachunki, obiecałam sobie, że co tydzień odłożę jakąś kwotę pieniędzy na prezenty świąteczne bo bardzo bym chciała spełnić choć kilka marzeń moich bliskich ;)
9. Planuję również wrócić do regularnego balsamowania ciała (a mam z tym problem), robienia raz w tygodniu porządnego pedicure, oprócz nakładania masek na włosy i olejowania ich, chciałabym też przynajmniej raz w tygodniu kłaść jakąś maseczkę na twarz.

Niektóre z tych rzeczy są bardzo banalne i wręcz podstawowe ale uwierzcie mi że ostatnio w ciągu dnia byłam w domu godzinę (wtedy gotowałam obiad) a wieczorem wracałam koło 20, kładłam Hanię spać i sama też o niczym innym nie myślałam. Bardzo nie podoba mi się taki grafik i zamierzam go mocno zweryfikować. Już wiem że środy i piątki będę miała wolne od 14 a w pozostałe dni będe chciała wracać najpóźniej o 18.30. Mam nadzieję że mi się uda ;):):)

A na koniec zdjęcia Hanusi z naszym nowym kocurkiem, który ma na imię Bono :)

Żeby Lilu nie było smutno to ją też pokażę :)



niedziela, 27 października 2013

Witam na blogspocie :)

Jakiś czas temu, natchniona i zainspirowana cudnymi blogami kilku wspaniałych kobiet postanowiłam stworzyć swojego bloga. Jego celem było podzielenie się z Wami moim życiem, znalezienie choć jednej pokrewnej duszy wśród blogujących kobiet, no i motywowanie się do lepszego życia. Bo fakt faktem blogi innych inspirują, a własny blog mobilizuje do tego by być bardziej twórczą, kochającą, uśmiechniętą. Nie wiem czemu tak jest ale w moim przypadku taka mobilizacja jest zbawienna, ponieważ bardzo szybko daję się wciągnąc codziennym obowiązkom, a że bardzo dużo pracuję poza domem, zmęczenie połączone z lenistwem pozwalają mi machnąć na wszystko ręką i uśpić wszelkie pragnienia życia nieco innego niż przeciętne, gdyż zupełnie nie interesuje mnie zagłębianie się w treści seriali i spędzanie czasu w towarzystwie pana telewizora. Tak więc pełna werwy, z pomocą męża stworzyłam swój wymarzony blog, znalazłam domenę naszegniazdko.pl i zaczęłam pisać. Niestety byłam jakby poza blogującym światem i mało kto zaglądał do mnie co przyznaje szczerze, sukcesywnie mnie zniechęcało. Potem zepsuł się nam aparat i nie mogłam dokumentować nic zdjęciami, a takie pisanie "na sucho" to żadna frajda. Tak więc mój blog sukcesywnie wymierał...
Dziś doszłam do wniosku, że bez blogowania moje życie traci na jakości, znalazłam adres bloga prawie identyczny jak mojej domeny i spróbuję jeszcze raz :) Zdjęć wciąż nie mam czym robić ale jak będę grzeczna to może Mikołaj przyniesie mi wymarzony aparat :) Póki co poradzę sobie wykorzystując męża i aparat w telefonie :)
Tak więc witaj blogowa przygodo, oby tym razem mi się udało :):):)