Kochani korzystając z cudownych umiejętności mojego męża, udało nam się stworzyć zupełnie nowe miejsce. Takie zupełnie moje, osobiste. Dlatego jeśli chcielibyście mnie odwiedzić i poczytać to serdecznie zapraszam na mojego bloga byaga.pl
Będę czekać i cieszyć się ze wszystkich odwiedzin :)
Pozdrawiam Aga
wtorek, 7 lutego 2017
wtorek, 27 grudnia 2016
Poświąteczne przemyślenia
Za oknem huczy orkan Barbara i zacina ostry deszcz. W domu jeszcze pachnie świętami, a nas ogarnęło słodkie lenistwo. Lubię takie dni. Lubię patrzeć na deszcz dudniący o szyby i ocieplać otaczającą nas szarugę przeróżnymi światełkami. Przede mną kilka wolnych dni i przygotowania do nadejścia nowego roku.
Jaki był ten stary? Na pewno wyjątkowy i dość wymagający. Rok 2016 na zawsze zapadnie w naszych sercach. Właśnie w tym roku po niecałych 11 miesiącach budowy, wprowadziliśmy się do naszego wymarzonego domu na wsi. Nie było lekko, szczególnie mojemu mężowi, na którego barkach spoczął główny ciężar budowy. Wiele kropli potu spłynęło nam po plecach. Pierwszy raz zobaczyliśmy jak trudnym doświadczeniem jest przeprowadzka. Spakowanie dorobku całego dotychczasowego życia to nie lada zadanie. Ale to już na szczęście za nami. Nowy dom z każdym dniem jest coraz bardziej nasz i coraz mniej przypomina plac budowy. Może to dziwne ale cieszę się, że wprowadziliśmy się do pustych, jeszcze niepomalowanych ścian. Mamy szansę tworzyć go, każdego dnia, krok po kroczku, centymetr po centymetrze realizując własne pomysły. Nasz dom jest częścią nas, a my wrastamy w niego tworząc spójną całość.
Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. Na niektóre rzeczy będzie trzeba poczekać dłużej, bo zwyczajnie nie mamy na nie pieniędzy. Ale to mobilizuje do cięższej pracy, uczy pokory i cierpliwości. A co najważniejsze, pozwala cieszyć się najdrobniejszymi szczegółami i dostrzegać jak dużo już osiągnęliśmy.
Co przyniesie nowy rok? Tego nie wie nikt. Możemy planować, mieć nadzieje i marzenia, ale dopiero za rok opowiem czy się spełniły. Jakie są moje plany na 2017 rok? Z pewnością duże i jest ich wiele. Bardzo mocno wierzę, że za kilka dni rozpocznie się nowy rozdział mojego życia. Jest to mocno związane z decyzjami, które podjęłam kilka tygodni temu.Stwierdziłam, że najwyższy czas zatroszczyć się o siebie. Pracoholizm nikomu nie służy. Praca od rana do wieczora, w większość dni w tygodniu wysysała ze mnie siły. Życie w ciągłym niedoczasie powodowało zły nastrój i wieczne wyrzuty sumienia. Pracując w szkole na 1,5 etatu i dodatkowo udzielając korepetycji, miałam maksymalnie wypełniony czas. Musiałam podjąć męską decyzję i z czegoś zrezygnować. Nie powiem, że była ona łatwa. Biłam się z własnymi myślami, w mojej głowie trwała nieustająca burza mózgu, aż w końcu zdecydowałam, że najwyższy czas zrezygnować z korepetycji. Ciężko zostawić uczniów i ich rodziców, tym bardziej że do każdego czuję wielki sentyment, ale niestety to jedyna droga by wyjść na prostą. Potrzebuje mnie moja rodzina, potrzebuje mnie mój obecnie dużo większy i wymagający sprzątania dom, i co najważniejsze muszę podreperować swoje zdrowie. Choroba, która prawdopodobnie towarzyszy mi całe życie, zaczęła mi ciążyć. Walka z nią, czyli insulinoopornością, może stać się całkiem fajną przygodą. Jednak aby tak się stało potrzebny jest czas. Czas na przygotowanie zdrowych posiłków, na regularne ich spożywanie i to co najważniejsze - czas na ruch. Bo właśnie codzienny wysiłek fizyczny jest kluczowym punktem w mojej walce o zdrowie.
Tak więc nowy rok zapowiada się ciekawie. Z pewnością pod znakiem zmiany stylu życia, co będę chciała opisywać tu na blogu. Dziś wracam do pisania i mam wielką nadzieję, że wzmocni to moją motywację i pomoże wytrwać w postanowieniach :)Tymczasem kilka świątecznych ujęć z naszego gniazdka ;)
Jaki był ten stary? Na pewno wyjątkowy i dość wymagający. Rok 2016 na zawsze zapadnie w naszych sercach. Właśnie w tym roku po niecałych 11 miesiącach budowy, wprowadziliśmy się do naszego wymarzonego domu na wsi. Nie było lekko, szczególnie mojemu mężowi, na którego barkach spoczął główny ciężar budowy. Wiele kropli potu spłynęło nam po plecach. Pierwszy raz zobaczyliśmy jak trudnym doświadczeniem jest przeprowadzka. Spakowanie dorobku całego dotychczasowego życia to nie lada zadanie. Ale to już na szczęście za nami. Nowy dom z każdym dniem jest coraz bardziej nasz i coraz mniej przypomina plac budowy. Może to dziwne ale cieszę się, że wprowadziliśmy się do pustych, jeszcze niepomalowanych ścian. Mamy szansę tworzyć go, każdego dnia, krok po kroczku, centymetr po centymetrze realizując własne pomysły. Nasz dom jest częścią nas, a my wrastamy w niego tworząc spójną całość.
Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. Na niektóre rzeczy będzie trzeba poczekać dłużej, bo zwyczajnie nie mamy na nie pieniędzy. Ale to mobilizuje do cięższej pracy, uczy pokory i cierpliwości. A co najważniejsze, pozwala cieszyć się najdrobniejszymi szczegółami i dostrzegać jak dużo już osiągnęliśmy.
Co przyniesie nowy rok? Tego nie wie nikt. Możemy planować, mieć nadzieje i marzenia, ale dopiero za rok opowiem czy się spełniły. Jakie są moje plany na 2017 rok? Z pewnością duże i jest ich wiele. Bardzo mocno wierzę, że za kilka dni rozpocznie się nowy rozdział mojego życia. Jest to mocno związane z decyzjami, które podjęłam kilka tygodni temu.Stwierdziłam, że najwyższy czas zatroszczyć się o siebie. Pracoholizm nikomu nie służy. Praca od rana do wieczora, w większość dni w tygodniu wysysała ze mnie siły. Życie w ciągłym niedoczasie powodowało zły nastrój i wieczne wyrzuty sumienia. Pracując w szkole na 1,5 etatu i dodatkowo udzielając korepetycji, miałam maksymalnie wypełniony czas. Musiałam podjąć męską decyzję i z czegoś zrezygnować. Nie powiem, że była ona łatwa. Biłam się z własnymi myślami, w mojej głowie trwała nieustająca burza mózgu, aż w końcu zdecydowałam, że najwyższy czas zrezygnować z korepetycji. Ciężko zostawić uczniów i ich rodziców, tym bardziej że do każdego czuję wielki sentyment, ale niestety to jedyna droga by wyjść na prostą. Potrzebuje mnie moja rodzina, potrzebuje mnie mój obecnie dużo większy i wymagający sprzątania dom, i co najważniejsze muszę podreperować swoje zdrowie. Choroba, która prawdopodobnie towarzyszy mi całe życie, zaczęła mi ciążyć. Walka z nią, czyli insulinoopornością, może stać się całkiem fajną przygodą. Jednak aby tak się stało potrzebny jest czas. Czas na przygotowanie zdrowych posiłków, na regularne ich spożywanie i to co najważniejsze - czas na ruch. Bo właśnie codzienny wysiłek fizyczny jest kluczowym punktem w mojej walce o zdrowie.
Tak więc nowy rok zapowiada się ciekawie. Z pewnością pod znakiem zmiany stylu życia, co będę chciała opisywać tu na blogu. Dziś wracam do pisania i mam wielką nadzieję, że wzmocni to moją motywację i pomoże wytrwać w postanowieniach :)Tymczasem kilka świątecznych ujęć z naszego gniazdka ;)
piątek, 6 lutego 2015
Urodziny Hani
Jak zwykle moje noworoczne postanowienia dotyczące bloga legły w gruzach ale mimo tego nie poddaję się i może z mniejszą regularnością będę pisać bo chcę i lubię. Zacznę od bardzo zaległego styczniowego wpisu, który nabrał mocy i najwyższy czas go opublikować ;)
Nasza córeczka 13 stycznia skończyła 7 lat, aż ciężko uwierzyć jak szybko ten czas leci. Już grudniu przygotowywałam się do tej uroczystości spełniając przy okazji swoje marzenia i kupiłam trochę skorup pastelowych, słomki papierowe i inne cudowne drobiazgi (ale o tym w kolejnym poście ;))
W tym roku Hania bardzo chciała wyprawić urodziny dla swoich koleżanek z klasy, a z racji tego, że w naszym mieszkaniu kiepsko z miejscem do zabawy, zdecydowaliśmy się na imprezę w sali zabaw dla dzieci i w domu dla rodziny :) Koleżanki dopisały, zabawa była przednia i cudowne prezenty. Rodzina natomiast zaatakowana przez wirusy niestety nie dotarła, z wyjątkiem prababci, więc i w domu troszkę poświętowaliśmy ;) Poniżej kilka migawek :)
Zdjęcia z jubiltaką są na drugim aparacie muszę się do nich dokopać i wstawić :)
Aga
wtorek, 6 stycznia 2015
Gryczano jabłkowy początek dnia
Skoro święto Trzech Króli to i śniadanie musiało być królewskie, tylko co tu zrobić żeby było smacznie, a jednocześnie mało kalorycznie... Od kilku dni chodziły za mną placuszki z musem jabłkowym i bardzo chciałam takie zrobić na śniadanie. Skoro chcieć to móc, nie myśląc wiele wygrzebałam w internecie super przepis na pyszne i na dodatek zdrowe placuszki z mąki gryczanej, którą ostatnimi czasy bardzo polubiłam. Przepis jest bardzo prosty, znalazłam go na stronie www.grochemogarnek.pl
Skład (10 placuszków):
- 1,5 szkl mąki gryczanej,
- 1 szkl maślanki,
- 2 jajka,
- 1 dojrzały banan,
- 1/2 kostki twarogu,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1 łyżeczka cynamonu,
- 1/2 łyżeczki soli,
- 2 łyżki cukru trzcinowego.
Jajka rozmieszać z maślanką, dodać pokruszony twaróg oraz roztartego widelcem banana.
Połączyć wszystkie mokre składniki w jedną masę.
Do mokrych składników dodać suche i wymieszać do połączenia.
Placuszki smażyć na rozgrzanej patelni o nieprzywierającej powłoce bez dodatku oleju.
Placuszki są bardzo smaczne :) Zrobiłam do nich mus jabłkowy z szarej renety, a Hania jadła w wersji mniej zdrowej z nutellą ;)
Teraz zmykam do sprawdzania zaległych testów i papierkowej roboty, bo jak zwykle wszystko zostawiłam na ostatnią chwilę. Przyznam szczerze, że bardzo wypoczęłam ale jednocześnie przeraża mnie fakt jutrzejszego powrotu do pracy. Na szczęście za trzy tygodnie ferie ;)
Aga
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Rozdawajka w Domowym Zakątku :)
(Zdjęcie pobrane z Domowego Zakątka)
Jakieś zamroczenie mnie ogarnęło i nie wiem jak dodać banerek o konkursie na bocznym pasku więc wrzucam tu i zapraszam chętnych do Izy ;)
http://domowyzakatek.blogspot.com/2015/01/pytaki-gra-niezwyka.html
Aga
piątek, 2 stycznia 2015
I'm in love with...
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi od jakiegoś czasu systematycznie zatracam się w treściach różnych blogów. W kilku jestem dosłownie zakochana! :) Czekam na kolejne wpisy, każdego dnia nerwowo sprawdzam czy aby nie pojawiło się coś nowego i kiedy widzę nowy wpis zostawiam dosłownie wszystko aby delektować się przez chwilę słowami i zdjęciami moich blogowych idolek.
Blogi, które wielbię od dawna to Domowy Zakątek, gdzie Iza w magiczny wręcz sposób prowadzi dom i niezwykle twórczo spędza czas ze swoimi synami. Kolejny, a tak naprawdę pierwszy, który wywrócił moje spojrzenie na macierzyństwo to Blog o poranku (wcześniej Domek na wichrowym wzgórzu). Magda jest niesamowitą osobą, ma w sobie tyle ciepła, mądrości i miłości. Każdy jej wpis jest dla mnie lekcją życia, dzięki niej zmienia się moje podejście do Hani i wiem, że dzięki tym przecudnym wpisom, staję się lepszą mamą. Następnym blogiem jest Mój dom Moje miejsce, tu przychodzę by nasycić swoje oczy i inspirować się twórczo w zakresie urządzania domu. Kasia ma przepięknie urządzony dom, a taras zapiera dech w piersiach. Jako, że ten nowy 2015 rok prawdopodobnie będzie czasem rozpoczęcia budowy naszego wymarzonego domu, spijam wszystkie pomysły jak najsłodszą śmietankę i inspiruję się niesamowicie każdą bielą i szarością, wszystkimi delikatnymi pastelami, pięknymi skorupami i dodatkami zdobiącymi dom. Biorąc pod uwagę fakt, że za jakiś czas opuszczę aktualne mieszkanie, nie mogę za wiele w nim zmienić, a niestety sporo rzeczy jest urządzonych nie tak jak bym sobie tego życzyła, natomiast w mojej głowie nasz dom już w zasadzie jest umeblowany i zrobiłabym wszystko żeby już stał ale pozostaje mim cierpliwie czekać. To co powolutku robię to systematycznie kupuję pastelowe skorupy Ib Laursen, Green Gate czy Krasilnikoff, lampki, lampiony, pledy, pościel w gwiazdki i kropki, które kocham, szare, białe i pastelowe. W wakacje chcę przemalować cały dom na biało z szarymi dodatkami i bardzo bym chciała przemalować choć Hani meble na biało ale jeszcze nie wiem jak to zrobić, żeby było ładnie i żeby farba nie odpadała (oczywiście zamierzam się do tego odpowiednio przygotować i zrobić to ;)) Oczywiście blogowym centrum dowodzenia jest Green Canoe, gdzie inspiracja płynie z inspiracji. Uwielbiam tam zaglądać i czytam zawsze od deski do deski. Asia jest niesamowitą osobą, a jej magazyny to perełki z masą wspaniałych artykułów i zdjęć :)
Teraz przejdę do bloga, który w ostatnim czasie zawładnął mną całkowicie. Jestem zachwycona Agnieszką z The Polka Dot Project. Pomijam fakt tego, że też mam na imię Agnieszka, że nasze córki mają na imię Hania, a jeśli będę miała kiedyś drugą córkę to dam jej na imię Zosia, to tylko takie małe szczegóły. Na tym blogu jest dosłownie wszystko! Styl wnętrz jaki kocham (moja wymarzona kuchnia, którą też ma Iza z Domowego Zakątka), pyszne przepisy, niezwykle mądre wpisy i lekkie pióro z dawką świetnego poczucia humoru. Mówcie co chcecie, ja przepadłam. Przeczytałam od deski do deski i do wielu wpisów jeszcze wracam, śmieję się i wzruszam, podziwiam piękne zdjęcia. I jak tu nie lubić blogosfery...
W ostatnim czasie znalazłam jeszcze kilka blogów, które zatrzymały mnie na dłużej ale nie miałam jeszcze czasu żeby więcej poczytać (bo ciągle siedzę na Polce ;p) ale już wiem że znajdę tam mnóstwo inspiracji bo właśnie tego szukam na blogach. Inspirują mnie do bycia lepszą mamą, żoną, kobietą, do tego by uwierzyć że marzenia się spełniają, że warto iść za głosem serca i wierzyć we własne siły.
Zaczynam ten rok z nową siłą, chce mi się więcej niż zazwyczaj, robię gruntowne porządki w mojej głowie i pracuję nad swoją podświadomością bo nie chcę żeby powtarzała starą śpiewkę z przeszłości, że jestem do niczego i na pewno nic mi się nie uda. Patrzę na swoje życie i fakty mówią coś innego, najwyższy czas dostrzec prawdę i uwierzyć w swoją wartość jeszcze bardziej ;)
Nie wiem czy dziewczyny z blogów, o których wspomniałam wejdą tu ale i tak chciałam Wam bardzo podziękować za to, że jesteście i dzielicie się sobą, swoim życiem i pasjami. Bardzo Wam za to dziękuję!
Aga
środa, 31 grudnia 2014
Choć na koniec...
Już zaledwie kilka godzin pozostało do końca 2014 roku i stwierdziłam, że muszę napisać choć kilka słów z nadzieją, że nadchodzący rok będzie lepszy dla mojego bloga. Z każdym dniem poszerza się moja lista blogów, które obserwuję a sama nic od siebie nie daję. Zero słów, zero zdjęć, a przecież mnóstwo chęci. Tak więc coś z tym trzeba zrobić! Koniec z wszelkim zaniedbaniami! Koniec i basta! Jednym z postanowień na mojej bardzo skromnej i bardzo krótkiej w tym roku liście noworocznej jest pisać jeden post w tygodniu. Liczę, że rozpędzę się i naturalnie będzie ich coraz więcej. Ale moje minimum, myślę że bardzo realne do spełnienia to jeden mały pościk tygodniowo. Trzymajcie kciuki żeby mi się udało :)
Co do noworocznej listy, podeszłam do niej w tym roku bardzo realistycznie. Oprócz blogowego postanowienia, są jeszcze dwa. Pierwsze i najważniejsze bo ono uporządkuje mi całe życie to zacząć prowadzić organizer i planować każdego wieczoru kolejny dzień. Zakupiłam już cudowny Nasz Kalendarz (Mamy Kalendarz już wyprzedany ale Dziewczyny stworzyły świetny kalendarz na 2015 rok), wisi na ścianie i są już na nim pierwsze zapiski :) Planuję również kupno lub wydrukowanie podręcznego organizera, który będę mogła wszędzie ze sobą zabrać. To z pewnością pomoże mi okiełznać czas i może w końcu się w nim odnajdę jako mama, pani domu, nauczyciel, kobieta no i blogerka (choć z tą ostatnią jeszcze się nie utożsamiam ;)) Drugie bardzo ważne postanowienie dotyczy mojej walki o zdrowe życie. Stary rok żegnam o 9 kilogramów lżejsza, bardzo się z tego cieszę choć to kropla w morzu, ale nie zamierzam zmarnować tego sukcesu i chcę dalej chudnąć. To oznacza chodzenie na bieżni, którą szczęśliwie posiadam w domu od jakiegoś czasu, ćwiczenie z płytą, aktualnie Mel B no i zdrowe żywienie z niskim IG. Meta numer 1 maj, wtedy idziemy na komunię i marzę o tym żeby w końcu ubrać się w to co mi się podoba i dobrze czuć się w swoim ciele :)
No to trochę się rozpisałam :) Uciekam teraz szykować się na imprezę sylwestrową u znajomych i korzystając z okazji życzę Wam cudownej nocy i pięknego Roku 2015. Niech będzie wyjątkowy i pełen magicznych chwil, które wypełniają każdy dzień.
Aga
Subskrybuj:
Posty (Atom)