środa, 29 stycznia 2014

Cecylkowy zawrót głowy :)

Cecylki Knedelek nie muszę chyba nikomu przedstawiać choć przyznam, że w naszym domu pojawiła się całkiem niedawno, dzięki cioci, która przyniosła Hani w prezencie "Dobre uczynki Cecylki Knedelek" :) Zaczęłyśmy z Hanią czytać i pokochałyśmy Cecylkę, jej pomysły i przygody. No i oczywiście Hania znalazła pod choinką sporo książek w tym kilka "Cecylek" :)

Bardzo podobają mi się ilustracje, język, którym jest napisana, urocza Gąska i mądrość która płynie z każdego opowiadania :)









Każdemu kto jeszcze nie poznał Cecylki osobiście polecam tą lekturę bo naprawdę warto :)

Głęboko zakorzeniony leniuszek


No właśnie... od lat borykam się z takim małym ktosiem, który zagościł u mnie i za nic w świecie nie chce się wynieść. Pan leń towarzyszy mi każdego dnia i okrutnie przeszkadza w codzienności. Im więcej mam planów, pragnień i oczekiwań od samej siebie tym bardziej jaskrawe stają się chwile spędzone na niczym. Pewnie ktoś powie, że każdemu się należy odpoczynek, z czym w zupełności się zgadzam jednak mam niesamowitą zdolność do chaosu. A właściwie to brak umiejętności zarządzania swoim czasem.

Kilka tygodni temu miałam mały kryzys, gdyż tak bardzo doskwierało mi to, że się z niczym nie wyrabiam przez marnowanie chwil. Oczywiście nie popadłam w depresję i nie załamałam rąk, tylko zaczęłam szukać pomysłów na to jak wytępić 'gada' ;) Przeczytałam kilka mądrych artykułów i zaczęłam szukać korzeni swojego problemu. Odkryłam, że wpadając w wir szybkiego życia przestaję doceniać małe momenty, które są tak istotne. Fakt, że bardzo dużo pracuję ma tu duży wpływ, a najgorsze jest to że nie mam stałego grafiku, w którym godziny pracy to blok od 8 do 15, a popołudnie to czas spędzony w domu, tylko pracuję do południa, spędzam godzinę w porywach do dwóch w domu ( w tym czasie najczęściej robię zakupy i obiad), a potem od 16.30 do wieczora znowu praca w totalnych rozjazdach. Kiedy wracam nie mam na nic siły ani ochoty. Każdy tydzień jest chaotyczny, szybki, z brakiem jakiejkolwiek regularności. Stąd, kiedy już mam chwile w domu to zwyczajnie odpoczywam i próbuję ogarnąć i spowolnić myśli.

Byłam bardzo bliska stwierdzenia, że mój leń to gigant nie do pokonania, tymczasem stwierdziłam, że to nie do końca lenistwo powoduje, że uciekają mi chwile, że wciąż nie mogę do końca ogarnąć domu, czy nawalam z wpisami na blogu. Jednak istnieje problem, który powoduje, że czuję się źle i bardzo chcę z tym coś zrobić.

Jak to zmienić? Najlepiej byłoby zmniejszyć ilość pracy ale aktualnie to trudne do wykonania (od września zamierzam to zrobić), a póki jest ja jest bardzo pomaga mi prowadzenie kalendarza i zapisywanie wieczorem, bardzo szczegółowego planu na kolejny dzień, łącznie z godzinami posiłków i menu. Oczywiście nie zawsze 100% zostaje wykonane ale na koniec dnia mam takie poczucie ogarniętego życia i pozbieranych myśli :)

Leniuszkiem też oczywiście jestem i gubi mnie bardzo przesiadywanie na necie w celu czytania Waszych blogów, ale bez tego nie umiem już żyć, a inspiracje jakie czerpię z blogowego świata są bezcenne i jak już wiele razy pisałam poprawiają jakość mojego życia :) Tak więc z tego nie zrezygnuję ale grunt to oczywiście we wszystkim zachować umiar :)

A Wy macie jakieś sposoby na walkę z lenistwem i dobrą organizację planu dnia? Przyznam, że jestem bardzo ciekawa i głodna pomysłów, bo u mnie to wciąż temat otwarty i wymagający ciężkiej pracy :)


środa, 22 stycznia 2014

Błogi upragniony czas :)

Dawno mnie tu nie było ale czas po świąteczny był tak intensywny, że trudno mi było zebrać myśli nie mówiąc o znalezieniu czasu na otworzenie komputera. W szkole, w której pracuję zorganizowaliśmy koncert kolęd, podczas któego zbieraliśmy pieniądze na wyposażenie multimedialne sal. Przyszło dużo osób i udało nam się uzbierać sporo, tak więc po feriach kilkach sal będzie miało tablice multimedialne i projektory. Bardzo się cieszę bo w mojej klasie jest taka tablica i bardzo fajnie się na niej pracuje, lekcje są ciekawsza, a przez to dzieci bardziej zainteresowane zajęciami :) W koncert włożyliśmy dużo swoich sił tym bardziej że przygotowaliśmy piosenkę, którą śpiewali nauczyciele :) Było bardzo miło, lubię robić takie rzeczy. Kolejne dni upłyneły mi na uzupełnianiu dziennika, przygotowaniach do Rady Pedagogicznej i oczywiście balu karnawałowym, na którym z racji bycia wychowawcą i opiekunem Samorządy Szkolnego musiałam się pojawić. Hania na szczęście w tym czasie była u dziadków i dobrze się bawiła nie odczuwając zupełnie przyspieszonego tempa w którym my żyliśmy.

W tym zwariowanym czasie Hania skończyła 6 lat :) Niestety w dzień urodzin wiozłam ją z gorączka do moich rodziców ale w miniony weekend dwa dni świętowaliśmy, w sobotę z rodziną, a w niedzielę ze znajomymi i ich dzieciakami :) Było dużo radości, oczywiście prezentów ( w tym roku bardzo praktycznych ku mojej radości, gdyż zabawek mamy aż za dużo ;)) Niestety nie spełniłam się w tym czasie kulinarnie, ale mój piekarnik szwankuje i nie piecze od spodu więc zrobiłam tylko jabłecznik (na prośbę Hani),a reszta to gotowce ale nie było źle (zdjęcia wkleję w późniejszym terminie bo nie mam ich na swoim aparacie)

Jeśli mowa o aparacie to uczę się życia z nim ;) Może śmiesznie to brzmi ale na serio muszę sobie przypominać o tym że go mam i uczę się łapać chwile :) Poniżej wkleję zdjęcia z ostatniego miesiąca (czyli odkąd mam aparat) m.in. zobaczycie na nich choinkę z piórek zrobioną przez siostry z Hani przedszkola, pękaty różowy dzbanek, którą kupiłam w sklepie pod blokiem za całe 20zł :), kilka zdjęć z naszego spaceru na Jasną Górę i ozdoby choinkowe, które można było podziwiać w specjalnej sali - rożne szkoły i przedszkola wzięły udział w konkursie na najpiękniej ubraną choinkę, Hani przedszkole również, stąd zdjęcie Hanusi przy choince no i bombka z płyty CD z jej zdjęciem :)

Teraz delektuję się wolnym czasem i feriami, które trwają u nas od soboty :) Wczoraj odwiedziłysmy moja przyjaciólkę i jej córeczkę, a dziś podarowałam sobie leniwe przedpołudnie  :) Zaraz zabieram się za porządki, bo dom potrzebuje ogarnięcia. Ale mam ambitne plany na kilka wpisów w najbliższym czasie i mam nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa :)

Życzę wszystkim dobrego dnia, a tym którzy mają ferie udanego wypoczynku :)













Oczywiście nasz dwa koty też się załapały ;) no i moje dwa skarby na wałach jasnogórskich <3

niedziela, 5 stycznia 2014

Radości wolnych dni

Cudownie mieć tak dużo wolnych dni. Delektuję się każdą chwilą. W końcu mam czas i czuję że w dużo większym stopniu ogarniam rzeczywistość :) Jeszcze tylko dwa dni zostały i chcąc nie chcąc muszę już myśleć o wtorku i przygotowaniu się do zajęć, ale pociesza mnie fakt, że za dwa tygodnie znowu podładuję baterie, bo czekają na nas ferie zimowe :):):) W prawdzie potem dość długi drugi semestr, ale myślę, że nie będzie tak źle ;)

Korzystając z pięknej pogody w piątek pojechaliśmy na cudowny zachód słońca nad jeziorem. Hania była zachwycona, a my popstrykaliśmy trochę fajnych zdjęć. Zabieram aparat gdzie tylko się da i uczę się zatrzymywać w nim chwile :) Domyślam się, że wyglądaliśmy conajmniej śmiesznie na plaży bo oboje chodziliśmy z aparatami i robiliśmy zdjęcia, ale co tam ważne że było fajnie, a Hania miała frajdę bo uwielbia być fotografowana :) Bardzo lubię taki wspólny czas z D. i Hanią :)


Wczoraj natomiast wzięło mnie na pieczenie :) Upiekłam pyszne jabłka pod kruszonką, które chyba staną się naszym domowym rarytasem (w chwilach wolnych od diety ;)) i ciasteczka owsiane z kawałkami czekolady. Coś pomieszałam w przepisie i wyszły dość twarde, ale bardzo mi smakowały :)


Ponieważ jednym z moich noworocznych postanowień jest walka z lenistwem, w następnym poście podzielę się moimi pomysłami na pokonanie mojego osobistego leniuszka :)

środa, 1 stycznia 2014

Marzenia się spełniają :)

Witam wszystkich już w nowym 2014 roku, takim malutkim i niewinnym, nowo narodzonym, z czystymi kartkami i nową historią do zapisania. Chyba wszyscy u progu nowego roku przez chwilę wspominają ten miniony, podsumowują go, wyciągają wnioski i robią krok w to co nowe i nieznane. Bo przecież nie wiemy co czeka nas w tym roku, możemy spisać w osobistym notesiku lub na blogu, postanowienia, cele, zadania czy plany ale ile z nich wykonamy i co nam się przydarzy...tego dowiemy się z upływem czasu :)

Życzę Wam wszystkim aby ten Nowy Rok był przede wszystkim spokojny, aby więcej było w nim radości niż smutków, by udało się Wam osiągnąć to, co sobie zaplanowałyście i by był czasem, w którym spełnią się Wasze kolejne marzenia, te małe i duże :)

Mój 2013 rok był bardzo spokojny, pełen przemyśleń, refleksji i spostrzeżeń. W tym właśnie roku podjęłam decyzję o prowadzeniu bloga i bardzo się z niej cieszę :) Mam nadzieję, że w 2014 roku będę pisać więcej i że uda mi się dokumentować, różne wydarzenia z naszego życia zdjęciami :) Z racji tego, że wczoraj mój spóźniony Aniołek dotarł do mnie i podarował mi wymarzony aparat, nie będę mogła się już wymigać przed samą sobą ;) W głowie mam mnóstwo pomysłów, mam też kilka postanowień, dziś planuję zebrać je w jednym miejscu i z co jakiś czas zaglądać tam, w celu weryfikacji, bo jakoś tak szybko czasem umykają mi ważne sprawy...

W roku 2013 zupełnie nie poszedł mi plan odchudzania, a że ogólnie w ciągu ostatnich dwóch lat przybyło mi sporo kilogramów i totalnie zarzuciłam ćwiczenie na siłowni, postanowiłam postawić troskę o samą siebie w czołówce noworocznych postanowień. Przede wszystkim przechodzę na zdrowe żywienie z wykluczeniem pieczywa i słodyczy, mam zamiar zaprzyjaźnić się z Ewą Chodakowską, a na wiosnę wrócić na siłownię no i oczywiście zadbać o swoją skórę i włosy, o które dbam oczywiście ale wciąż nieregularnie i nie dość intensywnie.
Lista dotycząca innych spraw jest dość długa i jeszcze nie do końca przemyślana, więc nie będę Was zanudzać, lepiej pochwalę się moim ślicznym, nowym aparatem, którego jeszcze trochę się uczę ale na szczęście nie jest skomplikowany i co najważniejsze robi świetne zdjęcia :) Mam nadzieję, że skoro z takim cudem weszłam w Nowy Rok to znak, że 2014 będzie czasem na realizowanie celów i spełnianie marzeń, a sporo ich się szykuje :)